muzyka

poniedziałek, 23 kwietnia 2018

Wszystko wymyka mi się z rąk.

  Złapał mnie moment totalnego załamania. Waga w niedzielę pokazała 66.7 kg. Najgorsze jest to,że ograniczyłam słodycze, kilka razy ćwiczyłam, biegałam. To moja porażka, bo od wakacji nie ważyłam tyle. Z jednej strony blog i pisanie sprawia,że tracę panowanie i popadam w obłęd. Brak tego powoduję ciągły chaos w mojej głowie, organizmie i wadze. Jak zwykle brakuję mi równowagi a za rok o tej porze powinnam ważyć 16/18 kg mniej. Czarno to widzę a wraz z tym moje dostanie się na AST.
  W szkole i związku też nic nie jest tak jak powinno być. Jestem wykończona fizycznie i psychicznie - potrzebuję relacji z ludźmi,ale żeby nie byli za blisko. Jestem pokaleczona wewnętrznie bardziej niż myślałam, coraz częściej pojawiają się myśli aby okaleczyć się tak jak robiłam to kiedyś.
   Staram się działać, znalazłam odrobinkę motywacji...oby to coś dało.
Dołuję mnie brak wagi w internacie...kontrola raz w tygodniu to za mało

środa, 4 kwietnia 2018

64.5

   Tak jak w nagłówku. Waga pokazała mi rano 64.5. Walczymy prawda? Dzisiaj mam zamiar troszkę poćwiczyć, bo pierwszy raz od długiego czasu nie bolą mnie kolana. Czyli pozytywy tego dnia jakieś są a jest 9:30.
  Jeśli chodzi o ćwiczenia w planach mam:
-20 minut na rowerku stacjonarnym
-Miley Cyrus Sexy Legs 
https://www.youtube.com/watch?v=MG69sFM1UIw
-10 minutowy trening pośladków Mel B
https://www.youtube.com/watch?v=GCQBYPA2g9c
  I na moje dobicie i śmierć ostateczną
-Dance Cardio Workout
https://www.youtube.com/watch?v=ijNdZZ4hgw4

Ktoś ćwiczył coś w tym zestawie? Ja osobiście kilka razy zrobiłam Mel B pośladki i był to bardzo fajny trening, bo człowiek nie umęczył się jak świnia, ale następnego dnia czuł ogień w mięśniach.

                                                                                        Trzymajcie się cieplutko kruszynki

ps: WOW WOW WOW i WOW...

poniedziałek, 2 kwietnia 2018

Brak słów

 Nie było mnie tutaj dość długo. Nie wiem jak stoję wagowo,pewnie jest waga zapaśnika sumo.
Teoretycznie mój stres odszedł i nie ma o czym mówić. Pojawił się okres, w ciąży nie jestem.
Jednak gdy walczyłam z tym problemem zajadałam to wszystko czekoladami, tłuszczem, gazowanym i przetworzonym.
    O moim powrocie rozmyślałam dość długo,jednak dziś znalazłam motywację. Błąd. Gwózdz tak bolesny,że płaczę pisząc to.
Dzisiaj miałam przyjemność poznać bliżej krewnych mojego chłopaka. I gdy odwiózł mnie do domu po rodzinnym obiedzie i dość mile spędzonym czasie, poprosiłam go, aby dowiedział się co jego rodzice myślą na mój temat. Odrzekł,że nie ma problemu, ale już wcześniej wiedział  co jego tata myśli o mnie. ,,MÓGŁBYŚ ZNALEŹĆ SOBIE ŁADNIEJSZĄ''. Tak mu on powiedział,gdy jeden jedyny raz spotkałam się z nim w walentynki na 2 minuty. Nic o mnie jako osobie, ocenił mnie nie znając.
   Przed chwilką dowiedziałam się,że jego mama jest za mną bardzo bardzo,ale tata nie zmienił zdania.
     Wiem,że nie mam rozmiaru 34, ale czy nie powinno wystarczyć mu szczęście jego syna?
Dostałam kolejnego kopa do działania. Do niedzieli lecę na głodówce tyle ile dam radę. Wzięłam czyścik by mieć jasny obraz wagi. Cokolwiek pokaże chcę aby w przyszły poniedziałek było o 3.5kg mniej a jak pogoda dopiszę to ruszamy z bieganiem i pływaniem.

                                                                                                                      Blue