muzyka

czwartek, 22 lutego 2018

Mętlik w głowie

     Jak czytam swoje ostatnie posty to widzę jeden wielki bałagan i chaos. Tylko, że wewnątrz mnie chaos to mało powiedziane. To taki burdel w którym chudziutkie panie tańczą na rurach obok dziewczyn +120kg. Wszędzie kości, popękane usta, rozstępy i tłuszcz.
   Dochodzę do wniosku, że może ferie to nie mój czas na odchudzanie. Nawet w roku szkolnym udawało mi się zgubić 2kg w tydzień , które potem wracało bo przez kilka dni żyłam na tostach i czekoladzie. W te ferie naprawdę starałam się pilnować, rozpisałam sobie wszytko, szłam uparcie do celu...ale mój organizm nie wyrabiał. 
  W wakcje gdy miałam dzień głodzenia się waga spadła o 0.6./0.7 kg.  Natomiast po wtorkowej głodówce...0.3. Faktycznie może być to obsesja liczb. Za dużo liczę, za dużo szacuje, za dużo się ważę. 

   Wczoraj miałam cudowny dzień. Do godziny 14 byłam gotowa aby lecieć z kolejnym dniem głodówki, ale jakimś cudem zdałam wewnętrzne egzaminy na prawo jazdy.Szok, bo jeżdżę do dupy. Wracając spotkałam pana z preclami. Miał ostatniego precla. Kupiłam go. Byłam głodna? Nie. Kupiłam bo 2 godziny wcześniej ten Pan stał z tym jednym ostatnim preclem. Zimno na dworze jak jasna cholera a on stoi i marznie przez jednego obwarzanka. Kupiłam go by mógł iść do domu. 
 Zjadłam troszkę, ale mi nie smakował... bywa. 
Wróciłam do domu i widzę, że brat robił sobie jajecznicę. Jajecznica jakoś bardzo kaloryczna nie jest. Więc sobie zrobiłam- uświadomiłam sobie, że zaraz wracam do internatu gdzie jajek nie ma. A tak je kocham. 
   Potem poszłam z koleżankami na piwo. Oblewałyśmy stare czasy podstawówki i gimnazjum, oraz moją 18-tke. Wypiłam 2 piwa z sokiem i zjadłam troszkę chipsów. 
   Przez cały wieczór nie żałowałam, ani jednego gryza, ani jednej kalorii. Przez te 1.5 tygodnia zaczynały mi się już schizy psychiczne, płakałam bo przytyłam, albo że waga spadła nie tak jak powinna. Wymiotowałam, bo bałam się, że nie zmieszczę się z grafikiem. Na swojej imprezie urodzinowej unikałam jedzenia jak ognia, nie mogłam się  rozluźnić, bo bałam się,że wszyscy patrzą jak jem i nie jem. Gdy impreza trwała w najlepsze POSZŁAM WYMIOTOWAĆ.  Nie chcę tak spędzać ostatnich dni wolnego, skręcając się w łóżku z głodu, albo bólu brzucha, mieć zawroty głowy. 
  Dzisiaj stanęłam na wadze -62.6 mówi się trudno. Ta dwójka mnie prześladuje i to mocno.  Wszystko obraca się wokół niej. Mam nadzieję,że jeśli uda mi się ją minąć waga poleci szybciutko.  Dzisiaj jeśli się uda nic nie zjem , albo bardzo mało. Zwyczajnie - brak apetytu. Zaczynam się denerwować jutrzejszym nocowaniem u chłopaka a najlepsze jest to,że sama nie wiem czemu się stresuje. 
  Post wyszedł troszeczkę za długi... bywa. 
             Trzymajcie się chudo kruszynki i Ty okruszku
                                       Blue  
                                             

8 komentarzy:

  1. Kochana co do poprzedniego postu to absolutnie nie pokazuj bloga chłopakowi. Oni tego nie zrozumieją. Jak będzie nalegal to załóż innego i dodawaj tam posty takie normalne... może da się oszukać.
    Co do jedzenia,ważenia, liczb... nie będę doradzala bo byłabym hipokrytka. Też jestem totalnie zafiksowana. :(
    Trzymaj się ciepło.
    Www.wierzezesieuda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Przez głodówki właśnie masz takie wahania. To najglupsze co możesz zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć, będę do Ciebie zaglądać :) popatrzę, poczytam. Ładnie sobie radzisz, tylko poszukaj spokoju. Są kryzysy, ale nie ulegaj im. Będzie spoko, buzi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To było bardzo miłe z twojej strony że kupiłaś tego precla mimo że nie miałaś na niego ochoty.
    Kochana musisz się wziąć w garść i przeć do przodu. Ale proszę Cię, nie sprawdzaj wagi codziennie bo może się ona wahać nawet mimo głodówki, przez co poddajemy się bo nie widzimy tego co byśmy chcieli. W ten sposób tylko się dołujemy.
    Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj, czasem mamy gorsze dni. To czego teraz doswiadczasz to zastój. Nie przejmuj się tym. Walcz aż zacznie spadać . Nie mów chłopakowi o blogu. Nie wiesz na ile można mu ufać a poza tym nie będziesz mogła o pewnych rzeczach pisać jeśli on będzie wiedział. Mój mąż wie ale to długa historia i wiem, że nie czyta.

    OdpowiedzUsuń
  6. Powodzenia. Obyś szybko schudła. 😁😁 Trzymaj się, motylku!

    zagubionymotylek2018.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. A może spróbuj sobie troszke zwiększyć limit skoro widzisz ze twój organizm nie wyrabia. Czasem warto posłuchać siebie. Trzymaj sie malutka i przemysl moją radę. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejka! Przeczytałam wiele twoich wpisów na blogu, praktycznie wszystkie. Współczuję ci tych wahań wagi i tego, że tak trudno ci schudnąć. Mam nadzieję, że to się zmieni. Wiem też, że zdarzają się gorsze dni, ale pamiętaj wtedy, że masz nas. 😃 Powodzenia, motylku! (^•^)

    zagubionymotylek2018.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń