muzyka

piątek, 27 października 2017

Piąteczek piątunio!

  Hejka!
Ostatni czas jest u mnie tak zwariowany. Latam z jednej próby na kolejną i kolejną. Nie mam czasu zbytnio jeść, ale mam większe zapotrzebowanie na cukier co mnie niestety martwi. Od zeszłej niedzieli mam zawroty głowy i raz na próbie zasłabłam co nie wróży mi nic dobrego.
   Na jeden spektakl mamy pożyczane stroje z teatru w Krakowie...i klapa. Płakać mi się chciało gdy wszystkie dziewczyny mieściły się w swoich kieckach z rozmiarem 34/36. A ja i moje tłuste 40 tylko mogło to obserwować. Nie zasunę się w sukience, poszła ona do krawcowej by zrobić mi jakieś plecy. Podobnie było z sukienkami na półmetek. Wyglądam jak kluska, gruba,tłusta kluska.
Mam teraz przyjaciół, którzy próbują mnie wspierać w tym wszystkim a są tak pozytywni,że nie wiedząc nic, pomagają mi.
  Tęsknie za wakacjami. Wtedy głodówka była czymś prostym, mogłam iść spać i przespać kolejne godziny ucisku w żołądku. Teraz tak niestety nie ma.
  Kupiłam sobie dzisiaj środki przeczyszczające i zobaczymy ile waga pokaże.



                                                                                          Trzymaj Się Chudziej Niż Ja- Gruba Blue


sobota, 14 października 2017

Wróciłam!

    Hejka!
   Dzisiaj minął miesiąc od mojego ostatniego postu.  Przez ten czas dużo się zmieniło. Zaniedbałam dietę i ćwiczenia, nie brałam leków, nie dbałam o odchudzanie. Przez to dojechałam do 65kg [*].
ALE KONIEC LENISTWA! Od jutra ruszam z kopyta.Wracam do 2 litrów wody,herbat zielonych i czerwonych. Mam również błonnik i afrykańskie mango.
   Jeśli chodzi o posiłki... jestem obecnie na etapie spektakli i prób, czyli ogólnego zabiegania. Wskakuję w dietę MŻ - im mniej tym lepiej. Odpuszczam sobie wszystkie kolacje a przerzucam się na owoce. Raz w tygodniu będę chodzić na fitness,raz w tygodniu bieganie, lub basen, oraz co wieczór ćwiczenia z Mel B.
   Moim celem jest do 6 listopada zejść do 60kg (wtedy mam bardzo ważny,premierowy spektakl) a 18 listopada waga musi wskazywać 57kg (mój półmetek).
Błagam trzymajcie kciuki i mnie wspierajcie, bo z końcem wakacji moja motywacja wyparowałą.

                                                                                       Trzymajcie się chudo- Tłusta Blue


czwartek, 14 września 2017

Troszkę mnie nie było

  Hej Kochana!
 Troszkę mnie nie było bo cały tydzień. Jeśli chodzi o dietę to raczej kiepsko. Nie jem słodyczy i nie piję słodkich napojów no, ale przytyłam. W sobotę waga pokazała mi 63.5 czyli w tydzień przytyłam 1kg. Jednak nie robię z tego większej tragedii.
  Przemyślałam ostatni tydzień wakacji, gdy waga przez 4 dni stała mi w miejscu i już wiem gdzie był problem. Zarżnęłam sobie w tak krótkim czasie organizm, metabolizm i trawienie. Waga spadała bardzo szybko kosztem późniejszego zatrzymania całego organizmu. Miałam problemy z zawrotami głowy, drętwieniem nóg, migrenami, apatią, wypróżnianiem.
      Postanowiłam,że do 17 września mój organizm ma czas na zregenerowanie się. Zostały jeszcze 3 dni a serio czuję się dużo lepiej. Od poniedziałku jadę dalej z ćwiczeniami i dietą. Najważniejsze bym nie przekroczyła 64 do niedzieli.

Gdy zaczynałam w sierpniu odchudzanie, schudłam w przeciągu 2 tygodni około 4kg i teraz też mam taki zamiar. By 1 października waga pokazała mi 59.9. Determinacja jest więc dam radę. Przepraszam za chaotyczność tego posta,ale tyle co wróciłam ze szkoły i tylko czuję jak łóżko mnie przyzywa, bym zmniejszyła ból okresowy.


                                                                                                       Tłusta Zniszczona przez szkołę Blue



środa, 6 września 2017

Dostałam w dupe

   Hej Kochana!
 Jak widać żyję...A jak żyję? Eh...rok szkolny zaczęłam pełną parą...i pełnymi kaloriami. Dziewczyny z pokoju wręcz zmuszają mnie bym chodziła z nimi na każdy posiłek. Staram się ćwiczyć jak tylko mogę, przez to,że dziennie wyrabiam koło 30 pięter i treningi z Mel B nie czuję mojego tyłka.Ale to dobrze.
   Złapałam szkolnego doła. Nie tylko szkolnego. Chłopak z którym się całowałam w czasie imprezy mnie unikał, co spowodowało ogromną niechęć do funkcjonowania.
Ten tydzień staram się mieć taki lajtowy z dietą, bo stres szkolny niestety pochłania wszystkie moje siły. Mam zawroty głowy, migreny, drętwienie nóg. Stopuję troszkę na ten tydzień. Gdy rok szkolny się rozkręci jedzenie będzie ostatnią rzeczą na jaką będę mieć ochotę. Nie będę mieć nawet czasu by o tym myśleć.

Cieszę się,że mój blog zyskuje na popularności. Statystyki i liczba komentarzy rośnie w górę. Troszkę mnie to przeraża. Piszecie mi,że jestem waszą motywacją itd. Boję się jak cholera,że Was zawiodę.

Pojawił się też negatywny komentarz. NIE MAM ZAMIARU GO USUWAĆ. Czemu? Każdy ma prawo mieć własne zdanie i opinię na temat mojego odchudzania. Póki te komentarze nie są bardzo dotkliwe, niech będą. Nie chcę też blokować komentowania z anonima, bo wiem,że część osób ma konta google na swoje imię i nazwisko, lub nie mają kont a chcą się wypowiedzieć lub potrzebują wsparcia.

                                                                                  Trzymaj się skarbie <3
                                                                                          Gruba Blue

sobota, 2 września 2017

62.5

Hej Piękna!
  Gdybym nie zjebała w tym dniu powinnam ważyć 60 kg. No ale zjebałam. Po wczorajszym opychaniu waga pokazała 62.5.  Przykro mi jest troszkę, bo cel nie został osiągnięty.

Co teraz?
  Walczę dalej a cóż innego mi pozostało? Chcę się zmienić i nadal chcę szybkiej zmiany.
16 października chcę być lżejsza o te 2 i pół kilograma i dopiero wtedy oficjalnie zakończę etap pierwszy.
  Wyjeżdżam do innego miasta,  do internatu. Postanowiłam sobie,że będę tam jeść tylko zupy. Nie są one bardzo kaloryczne a sycą. W piątki będę robić całodzienną głodówkę, bo wtedy mam lekcje do późna a potem szybko szybko, bo do domu i nie będzie czasu na obiad.
  Podobnie w poniedziałki- mam lekcje do 15 25 a obiad kończy się o 15 30 więc smuteczek :( XD
I nareszcie mogę zacząć biegać i chodzić na basen, oraz 3h wf-u więc będę miała więcej ruchu.
  Wychodzi taka dieta 5:2. W pięć dni jem jeden posiłek (zazwyczaj zupe) a w 2 dni mam 100% głodówkę. Zobaczymy może taka dieta przyniesie jakieś fajne wyniki.

Moje BMI na stan obecny (62.5) to 25.04  czyli o te głupie 04 za dużo.


                                                                                                    Trzymajcie się laski- Blue

Mail

   Hejka!
 Chcesz pogadać ze mną? Spytać się o coś lub zwyzywać mnie od tłustych świń?Albo potrzebujesz kopa? Zostawiam Ci mój e-mail stworzony na potrzeby bloga, jeśli chcesz- napisz

blue_ana@onet.pl  

Będzie...grubo

 Hej Kochana!
Waga ruszyła z miejsca i pokazała 62.2. Ale co z tego? Cały dzień byłam biała jak gówno i zle się czułam, więc wciskali we mnie jedzenie, słodycze.
Rozumiem ich, bo przez ostatnie 2 dni nic nie jadłam i organizm się zbuntował. Zdarza się.
Wiem,że waga wzrośnie. Jestem tego świadoma, ale nie załamana. Bo to nie ja zrąbałam tylko mój słaby organizm. Mam zamiar do przyszłej soboty zejść do 61 by 16 września ważyć upragnione 60. Troszkę zwalniam, by podreperować organizm i metabolizm. To nie sztuka w czasie pierwszego etapu się zajechać. Chcę do końca  pazdziernika zejść do 55 więc muszę o siebie zadbać.

                                                                   Całuję troszkę smutna Blue

piątek, 1 września 2017

Kutwa Kutwa Kutwa

    Jestem tak zła,że mało powiedziane. Od 3 głupich dni waga pokazuje mi 62.8.  Czy to jakiś żart?
Lepiej, po całodziennej głodówce nie spadła nic a nic. Przecież mój organizm robi sobie ze mnie jakieś żarty. Jutro powinnam ważyć 62 kg a teraz wątpię czy to się uda. Im bliżej końca, tym ciężej. Zastanawiam się czy nie wziąć czyścika, ale nie chcę sobie rozwalić jelit.
   Cisnę jeszcze dzisiaj 100% głodówkę a dalej zobaczymy. NIE MOGĘ SIĘ PODDAĆ! Nie gdy jestem tak blisko.Godzina 14:08 wyrobionych kroków 10 744. Mam zamiar pocisnąć by było z 17 tyś.

                                                                    Trzymajcie kciuki bo mnie coś trafi.
                                                                  Zatrzymana w Tłuszczu Blue


czwartek, 31 sierpnia 2017

31.08

  Hej Słońce!
  Witam Cię w tym ostatnim dniu sierpnia :) Czy powiedziałaś sobie,że od jutra dieta czy raczej należysz do tych co wolą działać niż ględzić?
   Ten dzień był strasznie zabiegany. Do godziny 16 przeszłam prawie 10 km, bo tyle było załatwień. Dziś powiedziałam sobie,że ma być głodówka i póki co idzie mi bardzo dobrze. Jedynym grzeszkiem dzisiaj była kawa late ale ciii....Zrobiłam sobie 10 minutowy trening pośladków z Mel B i jest moc <3
Trening ten jest jednak tam fajny miły i przyjemny,że nie wiem czy nie będę go robić codziennie. Postanowiłam,że oprócz chudego brzuszka fajnie byłoby mieć ładną pupcie. Na brzuszek przyjdzie ostry czas w 2 etapie.
  Postaram się jutro napisać wagę z poranka. Jutro ma być kolejny zabiegany dzień...czyli kolejna głodówka. W takie dni zdecydowanie łatwiej jest mi ją utrzymać, bo nie mam czasu na myślenie o głodzie. Swój błonnik i mango pięknie zażywam i pilnuję tego. Zastanawiam się nad kupieniem tabletek na zatrzymanie wody w organizmie. U mnie jest to rodzinne i może to też jest moim problemem. Staram się pić dużo wody...a mało z tego wraca.
    Nadchodzi rok szkolny a gdy spotkałam się dzisiaj z większą grupą znajomych... to nikt nie zauważył jakiejś zmiany we mnie. Troszkę mnie to dobiło. Okay to nie było 7 kg tak jak planowałam a 4.5 więc już powinni coś widzieć. Serio złapałam doła w tej kwestii dlatego chcę jeszcze bardziej cisnąć. Planuję by jutro rano lub w sobotę waga pokazała te głupie 62kg. A jakby to było jutro to może przez weekend dobiłabym do 61.5. Strasznie gdybam... ale nie ukrywam,że zależy mi na tym. Pragnę by znajomi z klasy gdy mnie zobaczą w poniedziałek powiedzieli "Wow...pięknie wyglądasz...schudłaś" z premedytacją chyba założę tę samą sukienkę, w której byłam zakończeniu. By mogli dostrzec jakiś progres.

                                                                                       Tłuścioszek Blue


środa, 30 sierpnia 2017

Impreza impreza i po

       Hej Miśku!
Żyję! I nie zrąbałam diety. W czasie imprezy nie czułam potrzeby podjadania bo bardzo dużo paliłam. Co poniekąd jest jakimś wyjściem. W dniu wczorajszym zjadłam kawałek brownie 2cm x 3 cm więc serio malutki.
  Jeśli chodzi o napoje i alkohol to oprócz wody wypiłam jedno Somersby, 3 duże shoty bez popitki i drink z jakimś sokiem. Ale więcej tam było wódki niż soku.
Teoretycznie mało wypiłam ale pijąc na pusty żołądek... bania. Serio jak nie zrąbałam diety to zrąbałam sobie życie.
Dobra przesadzam. Całowałam się po pijaku z moim przyjacielem, który mi się podoba. I ogólnie całą imprezę mnie przytulał, obejmował, głaskał i dbał gdy bania mnie jako pierwszą złapała. A gdy jego złapała postanowiliśmy iść za dom na takie schodki by on troszkę ochłonął i bam <3 Nawet nie pamiętam kto zaczął. Ale moje też w super ekstra stanie koleżanka podpytała go...i podobno ja jemu też się podobam <3 Wgl komicznie razem wyglądamy bo ja 158 a on 194.
   Napisał on do mnie dzisiaj, przeprosił, napisał że nie chce niszczyć przyjaźni i chce się spotkać by pogadać o tym na żywo.
Sorki za chaos, ale jestem szczęśliwa. Mimo,że małe kroczki i najpierw jeszcze bliższe poznanie, ale ucieszyło mnie to.
   Mimo,że nie powinnam po pijaku itd. ale żyje się raz prawda? Koło 10 gdy jeszcze miałam w sobie dość dużo płynów waga wskazała 62.8 czyli idę w dobrym kierunku.
    Przez tego chłopaka zrobiła mi się kolejna motywacja by walczyć o piękno.
Nie wiem jakie posty wolisz, takie gdzie piszę o swoim życiu, jak sobie radzę i właśnie opisy jak mi minął dzień czy moje przemyślenia typu "dekalog any" lub "błędy w diecie"? Jakie posty Ci się podobają?

                                                                                 Szczęśliwa Ale Tłusta Blue


wtorek, 29 sierpnia 2017

Ana czy Helga?

     Hej Kochana!
  Mam pytanie kto z Tobą jest? Ana czy Helga?
 Ana- brzmi tak delikatnie, zwiewnie, leciutko.
  a Helga?
Helga jest taka...duża, ociężała, powolna.
  Przynajmniej ja wymyśliłam Helgę. U Ciebie ona może być Zośką, Wandą wszystkim tym co brzmi dla Ciebie ciężko.
    Nie chcę pchać się w Ane, przecież to choroba skrót od anoreksji. Tysiące osób umierają lub przebywają w szpitalach z jej powodu. Nie chcę też być Helgą, nie chcę być tłusta, gruba. Nie chcę by ludzie gdy na mnie patrzą myśleli sobie "Ciekawe ile 2 for U zjadła na śniadanie". Pragnę by na mnie patrzyli z zachwytem i podziwem. Więc Helga nie może być moją przyjaciółką, nie chcę też Any bo co to za przyjaciółka, dla której nigdy nie jesteś wystarczająco dobra i zrobi wszystko byś zniknęła.
      Czy nie ma przyjaciółki pośredniej? Chyba będę musiała ją stworzyć i jakoś nazwać. Może Ty masz jakiś pomysł?
                                                                                      Trzymaj Się Chudo I Wytrwale
                                                                                           Gruba Rozkminiająca Blue


63.6

 Hej piękna!
   Jest tak jak myślałam po weekendzie troszkę przytyłam. Waga pokazała rano 63.6. Trudno zdarza się i działam dalej. Postanowiłam zwiększyć troszkę swój wysiłek i wspomagam się od teraz suplementami. Czy to zadziała? Oby tak. Jest godzina 10:05 a ja już zrobiłam marszem 5km czyli 8000 kroków. Jak się uda postaram się dobić dzisiaj do 13/14 tyś. Jeśli chodzi o suplementy. Kupiłam sobie przez internet Afrykańskie Mango. Oczywiście nie to za 130 za 60 kapsułek bo mnie nie stać. Moje są za 40 i w tabletce jest 600mg substancji. Dodatkowo łykam błonnik w tabletkach 2 kapsułki przed każdym posiłkiem i 2 w czasie dnia,żeby zapchać głód.
   Przysięgam Ci,że w niedziele, gdy stanę na wadze będzie 62. Chuj mnie obchodzi jak             ,DAM RADĘ!
   Nie mogę się pokazać tym wszystkim ludziom we wrześniu z porażką wypisaną na twarzy.
Będę dzisiaj na imprezie pić na pusty żołądek. Troszkę szybciej się upiję, ale wtedy nie będę więcej kalorii tracić na jedzenie i na więcej picia xd Jakiś plan jest więc trzymaj kciuki by się udało.

                                                                                                        Gruba Blue


poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Dupa dupa tłusta dupa!

     Hej Kochana!
Jestem do dupy. Serio. Moja mama przyjechała w piątek i zaczęło się jedzenie wspólnych posiłków bez wymijania, jedzenie słodyczy i...i tłusta dupa. Starałam się ograniczyć jak tylko mogłam,ale i tak przytyłam. Myślę,że ważę około 63,7. Czyli prawie 1.5 kg więcej niż we czwartek.
  Do końca wakacji coraz mniej czasu a tu jeszcze 3.5 kg. Nie wiem jak to zrobię. Jestem teraz już mega zdesperowana. Plus jest taki,że odpadło mi ognisko klasowe, więc tego dnia będę mogła mieć głodówkę podobnie jak we czwartek.
   Jutro idę na imprezę i mam zamiar pić,bo potrzebuję tego. Kupię sobie Cole Zero i trochę jabłek i będę popijać i przegryzać tym. Zastanawiam się czy nie zmienić troszkę mojego planu. By etap 1 trwał nie do 3 a do 10 września. A do 3 zejść do 62 czyli zejść z nadwagi. Jak myślisz?
  Przeprasza,że mnie nie było ale przez 2 dni miałam po 0 wyświetleń co nie pomogło mi. Gdy dziś dostałam powiadomienie o pierwszym komentarzu prawie skakałam z radości (dziękuję Ci kochana za to) i weszłam na wyświetlenia...i BUM! Wczoraj 15, dzisiaj 11. Czyli nie jestem sama. Ktoś mnie wspiera. I swoją obecnością dałaś mi kolejną motywacje by działać, by Cię nie zawieść.
Jest dół, ale walczę! Widziałam pierwsze efekty i chcę widzieć kolejne!

                                                                                               Wracająca Do Życia Blue Z Tłustą Dupą
\


czwartek, 24 sierpnia 2017

Napad

      Agh... Jestem na siebie wściekła. Miałam dzisiaj w trakcie gotowania obiadu i ogólnie obiad -napad. Moja rodzina wie,że się odchudzam, ale nie do końca wiedzą w jaki sposób. Dla pozorów zaczęłam piec frytki z piekarnika zamiast wrzucać je na pełen olej. Oczywiście komentarze a po co a na co,że prąd drogi więc moment poczucia się jak gówno numer 1.
Lepiej w trakcie pieczenia frytek miałam smaka na coś słodkiego. Postanowiłam więc zjeść garść słodkich płatków pokroju kulek od Nestle. Na jednej garści się nie skończyło.
  Podsumowując mnóstwo słodkich płatków plus frytki plus jajko sadzone smażone na oleju równa się wielka porażka. Byłam tak przybita tymi komentarzami i tym ile zeżarłam a tak dobrze mi szło skończyło się na....upadnij na kolana przed muszlą. Serio to jakaś porażka. Gdy zważyłam się po wyrzuceniu z siebie części tego waga pokazała 63.0 czyli o 0.1 więcej niż rano.
   Idę oglądać film Barbie może to mi poprawi nastrój.

                                                                                            Gruba Tłusta Blue

środa, 23 sierpnia 2017

Błędy w diecie i bilansach

              Hej Kochana!
    Jak już widzimy po tytule, dzisiaj troszkę o diecie i czego nie jeść.
Przeglądałam bardzo dużo blogów pro ana i patrzyłam jak dziewczyny radzą sobie ze swoją walką do perfekcji. Prawie każda z nich wrzucała swój bilans i...o zgrozo. 
Przykład błędu, który powtarzał się notorycznie:
- 8.5 wafli wasa- 170 kcal
- baton fitness - 90 kcal
-kisiel- 135 kcal
Razem : 395 kcal

Dziewczyna tego dnia miała limit 400 kcal i co z tego? Zacznijmy od początku.
 Wafle ryżowe czy pieczywo chrupkie typu wasa, powstało by na drugie śniadanie czy przekąski nie używać już zwykłego pieczywa, które ma troszkę więcej kcal przez co potem odbija się to w diecie.
Lepiej, wafle takie są tak przetworzone,że prawie nie zawierają błonnika, czyli nie dziwota,że waga stoi lub się zwiększa. Oczywiście wiem,że mają malutko kalorii i sama ich używam no,ale nie w takich ilościach.
Laska za cały dzień zjadła prawie 9 wafli czyli 170 kcal wiecie co mogłaby mieć za to?
Mogłaby mieć za to pyszną ciepłą jajecznicę z 2 jajek i o to szybki przepis
 -2 jajka kurze - 134 kcal
-kromka pieczywa chrupkiego(zależy od rodzaju) -22,5 kcal
-5g szczypiorku- 1kcal
-masło/olej wedle gustu

Za jajka,szczypiorek i chlebek wychodzi nam= 157,5 kcal
Czyli na tłuszcz zostało nam 12.5 kcal

Czy nie lepiej takie zdrowy, ciepły posiłek? Osobiście proponuję na obiad.

Lecimy dalej czyli...baton fitness [*]. Sama bardzo lubię słodycze i batony no,ale wiecie. Dziewczyna każdego dnia jadła te batony,dzień w dzień. A tu pod nazwą fitness, bardzo dużo cukru i przetworzonych produktów. Czy nie lepiej było jej zjeść troszkę zdrowszy cukier zawarty w owocach? Albo zrobić sobie koktajl? Też mam manie patrzenia na kalorie, ale liczy się też skład. W odchudzaniu nie tylko chodzi o zmniejszenie liczby kalorii, ale też o jakość jedzenia i tego co jemy. Czy nie lepiej odłożyć taki pseudo cukier z kilku dni i zjeść sobie w któryś dzień pasek czekolady? Albo baton typu mars itd.
Ciężko powiedzieć ile takie jabłko ma kalorii,ale wagi czy internet nam w tym pomagają. Jabłko nazwane przez stronę "iletoważy" za średnie to 200g owoc. Bez ogryzka 180g i 94kcal.
Troszkę więcej niż nasz baton, ale jabłko jabłku nie równe. Jest to też bardzo zdrowa przekąska w szkole, na wycieczce czy w biegu.

Kolejny strzał czyli kisiel...Jest to kisiel bez cukru i dziewczyna go sobie dosłodziła. To samo co w przypadku batona czyli...fajne ale nie na co dzień. Bardzo dużo dziewcząt jednak je kisiel codziennie bo mało kalorii. Tylko jakie on ma wartości odżywcze? Ani białka, ani błonnika, same węglowodany i cukier po dodaniu. Lepiej jakbyśmy przypatrzyli się ile jest owoców w tych wszystkich...albo co koło owocu leżało. W większości same polepszacze smaku i wszystkie barwniki. A gdyby te kalorie z kisielu przenieść na pyszne zdrowe śniadanie?

      Moja propozycja:
-3 chlebki wasa- 67.5 kcal
-3 plastry szynki Sokołów Sokoliki- 30,3 kcal
-10 plasterków ogórka- 6 kcal
-6 plastrów pomidora- 24kcal
-3 liście sałaty- 3 kcal
-1.5 rzodkiewki-3 kcal
     Co dało nam 133.8/135 kcal. Udało mi się stworzyć zdrowe śniadanko, które powinno nas troszkę nasycić.

Laska chciałam Ci pokazać,że da się stworzyć prawdziwe zdrowe jedzonko, bez zapychania się produktami, które nic nie wnoszą. Baton czy kisiel jest dobry raz...na czas. Nie dziwię się, że dużo dziewcząt zle znosi dietę i mają napady...gdy ich posiłki są monotonne i niewartościowe.
Tym postem chciałam pokazać, byś pomyślała dzień lub dwa wcześniej nad swoim posiłkiem,byś poszukała fajnych przepisów, kaloryczności i wartościowości produktów. Dieta nie musi być uboga i monotonna.
     Ta dziewczyna za cały dzień zjadła wafle ryżowe,batona i kisiel. Mi się udało pokazać,że w tych samych kaloriach mogła zjeść na śniadanie 3 bogato zrobione kanapki, na obiad jajecznice a w ataku głodu jabłko.Wszystko da się zrobić,ale trzeba MYŚLEĆ.

Zapamiętaj: NIE TYLKO ILOŚĆ A JAKOŚĆ

                                                                                                Zmotywowana i działająca Blue



-3.7 kg

  Hej Miśku!
    Muszę się tym pochwalić, bo nie wytrzymam <3 Już 3.7 kg za mną czyli połowa tego co chciałam zgubić!!! Cieszę się jak jakaś nienormalna, ale to serio duże osiągnięcie jak dla mnie i to w tak krótkim czasie. Zmotywowało mnie to jeszcze bardziej i  dało kopa energii.
   Już wczoraj wiedziałam,że waga pokażę połowę drogi. Nie miałam wczoraj czasu zbytnio jeść bo wyszłam z domu o 9 a wróciłam o 17-tej, więc walczyłam jak lwica by przez tą godzinę nie wejść do kuchni.Bilans troszeczkę wczoraj popsułam kawami bo była to jedna biała i latte z łyżeczką cukru JEDNAK wczoraj załatwiając wszystkie swoje sprawy na mieście przeszłam 11.2km i zrobiłam 16 355 kroków, czyli kawy spaliłam dwukrotnie.
  Teoretycznie jestem do przodu z chudnięciem,ale w przyszłym tygodniu będzie ciężko. Koniec wakacji i nagle wszyscy chcą się spotkać. Dlatego w przyszły wtorek idę na imprezę, we środę spotkanie klasy z podstawówki (genialnie prawda ?) a w piątek wyjście na pizze ze swoją grupą teatralną. Do końca tego tygodnia mam zamiar zrzucić jeszcze jakieś 1.5 kg bo inaczej może być ciężko z takimi planami. Dodatkowym kopem jest to,że w któryś dzień mam wziąć tabletki przeczyszczające czyli będzie dodatkowa utrata wagi.

Pół nocy nie spałam bo komar debil postanowił mi latać od jednego ucha do drugiego zamiast raz a porządnie mnie ugryźć. Nienawidzę tych małych gówienek.



                                                                              Całuję Grubiutka Lecz Na Dobrej Drodze Blue


wtorek, 22 sierpnia 2017

Aww... Sukcesy po tygodniu

           Hej Kochana!
  Jetem tak mega szczęśliwa. Poniedziałek minął co oznacza,że pierwszy tydzień odchudzania również.  Jak on mi minął?
  Przez pierwsze dwa dni byłam głodna i odczuwałam to, ale bardzo ładnie sobie zapychałam czas by się na tym nie koncentrować. Potem szło mi całkiem dobrze, dość ładnie się trzymałam ALE w sobotę i niedzielę moja waga nie spadała, zatrzymała się w miejscu. Dodatkowo odczuwałam już CHOLERNY głód. W poprzednie dni doskwierał mi on dopiero godziny 14 więc ładnie trzymałam go do obiadu a w weekend to kurczaczki byłam głodna od świtu aż do nocy.
   Jak wspomniałam miałam zatrzymanie wagi, dlatego w poniedziałek dałam do pieca i zrobiłam sobie głodówkę. Miała być ona 100% głodówką jednak zjadłam jedno małe jabłko, bo zaczął mi doskwierać silny ból głowy. Z tego co patrzyłam taki mały owocek ma koło 55kcal więc było okay xD  Mogę śmiało powiedzieć,że w równy tydzień zgubiłam...3,1 kg!!! Co jest genialnym wynikiem bez wzmożonego wysiłku fizycznego.
   Jestem z siebie mega dumna i może mi się wydaję,ale widzę już pierwsze różnicę w swoim ciele co dodatkowo mnie motywuje do dalszego działania.
   Przedstawiam Ci jak wyglądało moje chudnięcie przez ten tydzień.

    Legenda
różowy- data
czarny- ile chciałam ważyć w tym dniu
czerwony- ile ostatecznie ważyłam po tym dniu
(p)- środki przeczyszczające                                          START: 67 kg
14.08  66.7 66.4  (p)
15.08  66.4 65.9
16.08  66.0 66.1
17.08  65.7 65.5
18.08  65.3 65.0 (p)
19.08  65.0 64.8
20.08  64.7 64.8
21.08  64.4 63.9

        Muszę Ci powiedzieć, że takie planowanie ile chcę schudnąć a ile mi się udało jest całkiem fajne. Widzę w jakim tempie spada mi waga na przestrzeni dni no i wiem,że jak zawaliłam coś, albo stanęłam w miejscu to widzę ile muszę nadrobić. Teoretycznie jestem o dzień do przodu z wagą, ale to wszystko jeszcze się zmienia i może zmienić. Zachęcam Cię byś sobie spróbowała też tak to rozpisać i ważyć się codziennie a nawet kilka razy dziennie tak jak ja się uzależniłam od tego. XD

   Jak wszystko dobrze pójdzie jutro pojawią się dwa posty,ale nie zdradzę jeszcze co to będzie.
Mam też prośbę, jeśli mnie czytasz zostaw komentarz, można anonimowo. Chciałabym wiedzieć i czuć wsparcie, że ktoś ze mną jest i mi kibicuje.

                                                                                           Chudsza o 3.1 kg Blue


niedziela, 20 sierpnia 2017

Dekalog anorektyczki i co o tym myślę

              Hejka Piękna!
  Gdy zagłębiałam się w tematykę ruchu pro ana, by dobrze przygotować się do diety i głodówki znalazłam mnóstwo zasad, punktów, dekalog jak żyć z Aną i jak oszukiwać bliskim. Postanowiłam się troszkę odnieść do dekalogu,by uchronić siebie i może Ciebie przed autodestrukcją.
    Żeby nie było fali hejtu, gdy już ktoś zacznie czytać mojego bloga, nie krytykuję ruchu pro ana, bo sama do niego wchodzę, nie chcę Cię obrazić jeśli stosujesz się do tych zasad, to jest moje zdanie i mój punkt widzenia
                               
                                                     DEKALOG ANOREKTYCZKI
 1) Jeśli nie jesteś chuda to znaczy,że nie jesteś atrakcyjna
   Tutaj nie mam nic do powiedzenia,bo się z tym zgadzam
2) Bycie chudą jest ważniejsze od bycia zdrową.
AAAAAA! Laska, nie daj sobie tego wmówić, nic ma nic ważniejszego od zdrowia. Jako osoba, która wytłukła się po szpitalach,była kłuta  pierdyliard razy,nie miała siły do wstania z łóżka mogę śmiało powiedzieć,że zdrowie jest ważniejsze. Bo gdy przesadzisz to przed kim będziesz pokazywać swe chude ciało? Przed personelem szpitalnym?
3)Będziesz się głodziła i robiła wszystko co w twojej mocy, aby wyglądać szczuplej
4)Nie będziesz jadła bez poczucia winy
  Ciesz się z posiłku, z każdego kęsu, delektuj się smakiem. Po głodówce niech on będzie wręcz nagrodą za wytrzymanie. Nie obrzydzaj sobie posiłu,kiedy już go jesz. Jesteś człowiekiem i musisz jeść a jak powiesz swojemu wiecznie głodnemu brzuszkowi,że przecież jadł przecudowny posiłek może lepiej zniesiesz kolejną głodówkę. Wszystko zależy od psychiki a dodatkowe dołowanie się nie przyśpieszy procesu chudnięcia.
5)Nie będziesz jadła niczego(ponad program) bez ukarania siebie za to
   Czy nie lepiej teraz to tak wygląda i brzmi? Przecież trzeba jeść to naturalne, jednak gdy wykraczasz ponad postanowienie powinnaś się ukarać. Jednak według mnie "karą" powinien być wysiłek fizyczny, odmówienie sobie przez tydzień jakiejś przyjemności a nie ciągłe przeczyszczanie się i wymiotowanie bo się zawaliło bilans. To nas wręcz uczy,że "Mogę w sumie zjeść tabliczkę czekolady a za 30 minut pójdę się tego pozbyć" 
   Nie zawsze w przeszłości udawało mi się to wykonać,zdarzało mi się i zdarza wymiotować, czy czyścić, ale nie przy każdej okazji. Hardujmy, też nasze charaktery.
6)Będziesz liczyła każdą kalorię i ograniczała ich ilość
7)Najważniejsze jest to co mówi waga (patrz dopisek niżej)
8)Chudnięcie jest dobre a przybieranie na wadzę złe
  Gdy mówi,że od wczoraj jest Cię o 0.2 więcej to oznacza."Woda Ci się zatrzymała jeszcze nie dramatyzuj, miej wszystko pod kontrolą i obserwuj". Wahania wagi to brak tragedii.Gdy wahasz się dłużej niż 3 tygodnie, lub od 3 tygodni stopniowo tyjesz wtedy coś zmień.
9)Nigdy nie jesteś "zbyt" chuda
  Laskaaa to Ty masz się sobie podobać. Czasami może też tak masz,że niektóre thinpiracje Cię obrzydzają? Ja czasem tak mam. Silna psychika! Gdy odchudzasz się dużo lub długo nie sukcesem jest odchudzić się do śmierci,lecz umieć powiedzieć sobie dość. By w tym całym odchudzaniu nie zwariować.
10) Bycie chudą i niejedzenie są dowodami prawdziwej siły woli.


Wiem,że niektóre rzeczy powinno się brać z przymrużeniem oka,ale wiem,że mnóstwo dziewczyn stosuje się do niego od deski do deski co mnie troszkę przeraża.


                                                                             Trzymaj się pięknie i mądrze
                                                                                  Grubiutka Blue

piątek, 18 sierpnia 2017

Czas od 14.08 do 18.08

              Hej Kochana!
    Co u Ciebie? Jak żyjesz? Jak twa dieta?
           U mnie pomalutku, pierwsze dwa dni głodówki były bardzo ciężkie. Doskwierał mi ten słynny ucisk w żołądku,ale nie dałam się pokonać. Słynnego mego pierwszego dnia zmiany i startu nowego życia, wieczorem postanowiłam zażyć środek przeczyszczający by na dzień następny mieć jasny obraz na czym dokładnie stoję i ruszyć bez wymówek,że ważę tyle bo mój organizm ciągle ma zbędne ułamki sprzed startu. Start był w poniedziałek. We środę waga pokazała o 0.2kg więcej w porównaniu z dniem poprzednim. Z tego co pamiętam nie było to spowodowane jedzeniem, tylko lekkim nadmiarem wody. Dalej wszystko się ładnie ułożyło.
            Przyznam się Wam,że mija 5 dzień i idzie mi póki co bardzo dobrze. Spadło ponad 1.5 kg,lecz dokładny obraz będę mieć w sobotę rano. Mimo doskwierających upałów wyrabiam te 10 000 kroków dziennie i min.15 pięter. Ruch póki co minimalny,ale na pierwszym etapie chcę dać kopa mojemu układowi pokarmowemu.
        Postanowiłam sobie,że co 5-6 dni będę brała środki przeczyszczające. Cóż mogę Ci jeszcze napisać? Tęsknie bardzo za słodyczami, zwłaszcza za batonem Prince-Polo i tostami z serem i szynką.  Na tym chyba koniec tego posta.
     Poniżej wstawiam Ci jak wagowo wyglądał mój tydzień.
 PRZYPOMINAJKA: data , potem jest to co chciałam osiągnąć a kolejna liczba to ile ostatecznie osiągnęłam w tym dniu.
(p)- oznacza ,że tego dnia brałam środki przeczyszczające
                     
                                     START: 67

14.08- 66.7 -66.4 (p)
15.08- 66.4 -65.9 
16.08- 66.0 -66.1
17.08- 65.7 -65.5
18.08- 65.3 - (?) (p)
                      
                                                                               Całuję- Pomału Chudnąca Lecz Ciągle Gruba Blue


                                                                              
                                                                             

Start i postanowienia.

     Start mojego odchudzania: 14.08.2017 . Waga:  67kg!!!  BMI: 26,8   Wzrost: 158 cm         Okropnie to wygląda prawda? Sama na widok tych czerwonych liczb dostałam doła,ale nie ma użalania  się tylko walczę. Walczę o piękno,zadowolenie i perfekcję. Najgorsze jest BMI bo według  niego do górnej granicy normy jest mnie za dużo o 5kg.                                                                                                                          Jestem bardzo terminową personą, dlatego wszystko będę mieć w datach. Łatwiej jest mi tak spiąć się i działać,niż ustawić sobie paskudne pułapy wagowe i nigdy do nich nie dotrzeć. Lubię ględzić i przeciągać wszystko, więc z góry na samym początku przepraszam Cię za to, ALE DO RZECZY. :D                                                                                            I ETAP   -odbywać się będzie od 14.08 do 03.09 co daje mi równe 20 dni. W tym czasie planuję zgubić około 7 kg, czyli zejść do wagi 60kg. Mam na ten cel prawie 3 tygodnie co jest całkiem niezłym czasem, będzie wymagał poświęcenia i spięcia, ale o to chodzi, dla urody trzeba cierpieć. W tym etapie głównie chodzi o pozbycie się nadwagi. I przyzwyczajenie swojego tłustego cielska,że żarty się skończyły i teraz jest praca.                                                                                                                                                                                POSTANOWIENIA  - pierwsze i najważniejsze NIE MA OSZUKIWANIA SAMEJ SIEBIE. Brzmi troszkę banalnie prawda? Ale tak niestety nie jest. Znam siebie bardzo dobrze i wiem,że batonik coś zmieni, obżarstwo coś zmieni, lenistwo coś zmieni. Należę do osób co w etapie odchudzania obsesyjnie się ważą i przed wagą nic się nie ukryje. Oczywiście wahania o 0.1/0.2 kg nie świadczą o wielkiej porażce bo to może być zwykłe zatrzymanie wody,ale dla pewności czy nie lepiej bardziej się przyłożyć ? Prowadzę zeszycik w którym mam zapisane wszystkie dni w słupku a obok planowana waga po tym dniu zapisana ołówkiem. Spadki dzienne to 0.2 lub 0.3 kg, więc nie jest to bardzo dużo. I jak waga 14.08 pokazuje mi 67 kg, to obok ołówkiem zapisałam sobie,że po tym dniu, budząc się 15.08 chcę ważyć 66.7, rano obok zapisku ołówkiem piszę długopisem stan faktyczny z poranka. Wszystko mam pod pełną kontrolą.                                                                                                                                                                                                                       POSTANOWIENIA ŻYWIENIOWE-  woda,woda i woda. Zwykła, niegazowana około 2l dziennie, bez wody nasza przemiana materii leży i kwiczy. Wyrzucam z mojego życia wszelkie  słodycze, słodkie napoje,durne zapychacze i nic nie wnoszące produkty.Co najważniejsze...jeden posiłek dziennie, podany na małym talerzyku. Troszkę głodówka,ale organizm się przyzwyczai. Posiłek około godziny 16 by zjeść razem z tatą, żeby nie było głupich podejrzeń. Mam wakacje więc mogę długo spać, sprzątać czy iść się przejść by zabić czas i głód. Wieczorem zaś będę pamiętać,że niedawno jadłam a przecież za kilka godzin idę spać,więc jedzenie już się nie opłaca. Wszystko co musi być smażone czy posmarowane tłuszczem/masłem zastąpiłam olejem kokosowym jest zdrowszy.
                                                                               Troszkę długi post,ale dużo wyjaśnia.                                                                                 Pozostawiam Cię z tą piękną panią.                                                                                                      Całuję Oby Kiedyś Chudsza Blue


czwartek, 17 sierpnia 2017

Historia mego życia...i tycia

    Moja historia z odchudzaniem to wieczne wzloty i upadki, ale od początku. Mam 17 lat w lutym będę obchodzić 18-tkę. Od dziecka byłam pączusiem, które nic nie jadło a tyło. W wieku około 12 lat odkryli u mnie dość duże problemy zdrowotne i było jasne, że jakiekolwiek zrzucanie wagi jest bardzo ciężkie.Pamiętam to bardzo dobrze,że w wakacje po 6 klasie podstawówki(2013 rok) przy wzroście 155 ważyłam 64kg. Wtedy moja super, ekstra doktorka z Prokocimia zwyzywała mnie od tłustych świń. Metoda ta była tak dobra,że przestałam jeść, ze stresu o wagę wymiotowałam i takim cudem 5/6 miesięcy później ważyłam już 56 kg. I to jest najniższa waga jaką pamiętam.  Miałam epizody z głodówkami,środkami przeczyszczającymi i prowokowaniem wymiotów.               Minęło gimnazjum, które skończyłam z wagą około 59kg i przyszło liceum...
   Zamieszkałam w internacie, zaczęłam jeść 3 posiłki dziennie (a w sumie to 4 bo obiad był dwudaniowy) i tylko było czekać na efekty.  Już pod koniec września ważyłam 62kg. Pierwsza klasa minęła mi w stresie, czekoladzie Milce Oreo i alkoholu.Przez rok szkolny nie wchodziłam chyba na wagę,aż w wakacje stanęłam na niej...i BANG 67!!!! SZEŚĆDZIESIĄT -TŁUSTE-SIEDEM przy 158.
                                     Na tym koniec przeszłości bo za chwilkę czeka nas   teraźniejszość.                                                          Całuję Was bardzo mocno Ciągle Gruba Blue <3

Witam Cię

     Jestem Blue a to moja historia, która wciąż trwa. Historia o dziewczynie, której największym marzeniem jest być chudą. Tutaj będę pisać swoje uczucia,ćwiczenia , wagę, udostępniać motywację, pisać swoje małe haczyki. To wszystko dla Ciebie i dla mnie samej.